Malwa
Właścicielka Magnum
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:50, 28 Gru 2008 Temat postu: 14.12.08 - Trening ujeżdżeniowy - program P7 |
|
|
miejsce: maneż
program: P7
kiełzno: wędzidło
PROGRAM:
Wyczyściłam Szampankę na szybko, niezbyt się skupiając na tej istotnej czynności - i tak po jeździe wytarza się radośnie. I nic z pracy.
Rozgrzewka
Dla rozgrzewki kilka minut stępo-kłusa przeplatanego woltami. Dobrze reagowała na pomoce, była bardzo ożywiona i chętna do pracy. Jechałam na lekkim kontakcie. Po rozgrzewce sygnał do zagalopowania i na A.
Praca właściwa
Z punktu A ruszyłyśmy kłusem roboczym na długiej wodzy. Na środku maneżu (w X) zatrzymałam ją dosiadem. Po ukłonie zebrałam wodze w półparadzie. Uniosła uszy, zamiotła ogonem. Dałam lekką łydkę do ruchu. Kłusem roboczym do C i zakręt od zmiany ułożenia ciała (Mag coraz lepiej na to reaguje). Szampanka szła skupiona, wężyk wyszedł trochę krzywo, ale nie przejęłam się tym. Pilnowałam cały czas tego, by szła równo i pracowała zadem. Wolta to nasz popisowy numer, poszła więc naprawę dobrze, na stałym kontakcie. Do galopu skróciłam wodze i dałam dość mocną łydkę. Zagalopowała z lewej, rytmicznie. Zadowolona dałam sygnał do koła i ponownie oddałam jej wodze. Po zmianie kierunku trzeba było zmienić nogę. Magnum nawet nieźle opanowała już lotne. Skupiłam jej uwagę naciskiem kręgosłupa i skróceniem wodzy. Skupiła się, a na komendę lotna wyszła naprawdę fajnie. Poklepałam ja dyskretnie i ponownie skupiłam się na jeździe. Na H dałam łydkę do kłusa. Szła roboczym. Skróciłam trochę wodze, chcąc ją zebrać. Poskutkowało - wzmocniła pracę zadem i przysunęła pysk do szyi. Dalej działałam subtelnymi komendami, Magnumka szła zebrana. Pilnowałam, by skupiała się dostatecznie, szczególnie chodziło mi o ładny wykrok. Przejścia między odmianami kłusa poszły dobrze. Po chwili oddałam jej nieznacznie wodze, ale nie przestała ganaszować - o to mi chodziło. Kiedy trzeba było zrobić woltę, zmieniłam ułożenie ciała, wzmacniając to jednocześnie łydko i impulsem od wodzy. Zareagowała błyskawicznie, wdzięcznie skręcając. Po wolcie zebrałam wodze i dałam jej dosiad do galopu. Ruszyła szybko, ciut za szybko, musiałam ją spowolnić, inaczej nie wyrobiłybyśmy się na koło. Udało się jednak. Zamany kierunku od samego skrętu ciała już po wielokroć ćwiczyłyśmy, także teraz to zrobiłam. Poszło dobrze, choć potrzebowała chwili na zinterpretowanie sygnału. Potem trzeba było znów zmienić nogę, dałam impuls do lotnej. Poszła jako-tako, niezbyt płynnie - poprzednia była zdecydowanie lepsza. Choć przyjemnie się galopowało, na M trzeba było znów zwolnić do kłusa. Skróciłam wodze, wzmacniając kontakt. Kiedy się ożywiła, wykazując gotowość, dałam sygnał do roboczego. Miss'ka jest bardzo wygodna w kłusie. Jechałam na stałym, ale lekkim kontakcie, na długiej wodzy, by jej to uprzyjemnić. Szła równomiernie, rytmicznie i odpowiednim tempem. Kiedy przyszła pora na stępa, zwróciłam jej uwagę impulsem wodzami. Po komendzie przeszła w delikatny stęp pośredni, podczas którego całkiem puściłam wodze, sterując nią tylko łydką i dosiadem. Dojechałyśmy do A, dałam zdecydowany sygnał, by się zatrzymała. Nogi postawiła równo. Po regulaminowej nieruchomości, kiedy to zdołałam pochwycić wodze, ruszyłyśmy kłusem, zdecydowanie. Zebrałam wodze, sugerując, by się zebrała. Nieznacznie wyciągnęła krok i podstawiła oporny zad. Na kolejny impuls zaczęła ganaszować. Po parunastu taktach przeszła w pośredni, a ja zaczęłam angazelowanie. Na tej klaczy to przyjemność (no, prawie, osobiście nie przepadam xD). Na M znów roboczy. Kiedy angazelowanie zaczęło wkurzać mnie, a Klasyczną nudzić, wreszcie przyszła pora na galop. Na mój dosiad wzmocniony wodzą ruszyła chyżo, jak zwykle trochę zbyt szybko, ale momentalnie ją skorygowałam. Przy zmianie kierunku trochę ja skorygowałam, by sobie przypomniała o tym, ze ma wyglądać dostojnie. Jej radość nie trwała długo - zebrałam wodze, na co zareagowała machnięciem ogona i już wiedziała, że teraz kłus. Wjechałyśmy nim na linię środkową (lekki kontakt). Na środku zatrzymałam ją. "Nieruchomość. Ukłon. Opuścić czworobok stepem na długiej wodzy w A". Wykonano! Wreszcie. Ta długa wodza najbardziej nam się podobała. Bo my lubimy długa wodzę, o tak!
Rozstępowanie
Po wykonaniu programu sowicie ja nagrodziła, mało z dumy ta narcyza nie pękła, tfu!, kochany koń. Zrobiłam z nią jeszcze dwa kółka galopu z lotnymi, by się trochę odprężyła. Potem wyjechałyśmy z maneżu w teren, na kwadrans. Na tę okoliczność zdjęłam jej ogłowie. Przez cały teren tylko stęp, kłus i stępo-kłus. Skoczyłam z nią też dwie malutkie kłódki. Do stajni wróciłyśmy ślimaczym tempem, stepem maksymalnie wyciągniętym i także spowolnionym. kiedy ja uwolniłam ze sprzętu i polałam nogi wodą, od razu ''wygoniłam'' ją na wybieg. Tam też sie wytarzała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Malwa dnia Nie 23:22, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|